W pierwszej połowie września br. Parlament Europejski przyjął projekt dyrektywy o ochronie praw autorskich w Internecie. W teorii przepisy miały być wymierzone w takich gigantów i monopolistów, jak Google, czy Facebook. Pojawiły się jednak obawy, że dyrektywa może zostać wykorzystana także przeciwko dużo mniejszym firmom lub indywidualnym użytkownikom. Przed pierwszym głosowaniem na początku lipca przetoczyła się po Europie fala protestów wraz z czasową blokadą Wikipedii. Do przyjętego 12 września projektu wniesiono aż 250 poprawek.
Nowa cenzura?
- Zapisy w dyrektywie to fundamenty dobrze już zakorzenione w porządku międzynarodowym, które znajdujemy także w polskim prawie autorskim, potwierdzone wieloma umowami międzynarodowymi, a także wcześniejszymi aktami prawa wspólnotowego - wyjaśnia dr Joanna Kulesza z WPiA UŁ.
Określenie ACTA 2 przez jej przeciwników, ma sygnalizować niebezpieczeństwo jakim jest utrwalenie owego starego porządku, a być może posunięcie się jeszcze krok dalej, jeżeli chodzi o ograniczanie dostępu czy rozpowszechniania treści chronionych prawem autorskim.
Wciąż niejasne definicje
Czy projekt nowej dyrektywy uwzględnia zmiany jakie zaszły na rynku medialnym, kto będzie decydował o tym jakie treści będą udostępniane użytkownikom Internetu, kogo w szczególności będzie chronić dyrektywa?
Dr Joanna Kulesza przywołuje także losy poprzedniej unijnej dyrektywy regulującej rynek telewizyjny:
- Kilka lat temu spieraliśmy się w Europie, także w Polsce, o model rynku medialnego, telewizyjnego. Wówczas mowa była o tym, że znowelizowana ustawa o radiofonii i telewizji w ślad za stosowną unijną dyrektywą będzie „kablem” na wideoblogerów. Podnoszono, że YouTube, Telewizja Polska i inne stacje, jak Polsat czy TVN będą takimi samymi dostawcami treści. Minęło osiem lat od wdrożenia tych zmian, można by się upierać, że takiego zrównania wciąż nie ma. Nie dość, że do końca nie wiemy, czy YouTube to faktycznie telewizja, to również model biznesowy tradycyjnych, komercyjnych dostawców i YouTube jest zupełnie inny. Inny jest rodzaj treści jakie otrzymujemy, różne jest podejście do kwestii ochrony dzieci czy praw stron trzecich - dodaje dr Joanna Kulesza.
Uniwersytet Łódzki to największa uczelnia badawcza w centralnej Polsce. Jej misją jest kształcenie wysokiej klasy naukowców i specjalistów w wielu dziedzinach humanistyki i nauk ścisłych. UŁ współpracuje z biznesem, zarówno na poziomie kadrowym, zapewniając wykwalifikowanych pracowników, jak i naukowym, oferując swoje know-how przedsiębiorstwom z różnych gałęzi gospodarki. Uniwersytet Łódzki jest uczelnią otwartą na świat – wciąż rośnie liczba uczących się tutaj studentów z zagranicy, a polscy studenci, dzięki programom wymiany, poznają Europę, Azję, wyjeżdżają za Ocean. Uniwersytet jest częścią Łodzi, działa wspólnie z łodzianami i dla łodzian, angażując się w wiele projektów społeczno-kulturalnych.
Zobacz nasze projekty naukowe na https://www.facebook.com/groups/dobranauka/
źródło: dr Joanna Kulesza, WPiA UŁ
redakcja: Centrum Promocji UŁ